
To było móje pierwsze moto, choć tak właściwie to należał do Ojca, który namiętnie jeździł nim na ryby, ale to właśnie takim żółtkiem uczyłem się jeździć.
Simsona odkupiliśmy od przyjaciół, którzy sprowadzili go z NRD. Do dziś pamiętam, że przywozili je z DDR'owa Maluchem (-:
Oczywiście nasz Simson miał zwężkę, ograniczającą moc, abym mógł się nim poruszać mając jedynie kartę motorowerową.
Zaliczyłem na nim 1 wywrotkę pod blokiem i - o zgrozo - kiedyś na przejściu dla pieszych mało nie staranowałem nim dzieci )-: Na szczęście skończyło się na strachu.