wtorek, 24 lipca 1990

moto no. 2 - Jawa 350 TS



A taka czerwona piękność stała już w garażu i czekała na mnie, aż zdam egzamin na prawo jazdy.

Ojciec mi obiecał co prawda, iż jak zrobię prawko, to mi kupi ETZ 150, ale podczas kursu na kat. B przypadkiem przejeżdżałem przez Zabrze i zobaczyłem, że do sklepu motoryzacyjnego rzucili nowe Jawy. Tak, tak, to były takie czasy, gdzie miało się pieniądze, a nie za bardzo było co za nie kupić. Gdy więc pojawiły się 2 sztuki w sklepie, od razu pojechaliśmy z Ojcem - nota bene Simsonem - i wróciliśmy już na 2 sprzętach. Ojciec jechał z przodu na Simsonie, a ja za nim na sznurku, bo nie miałem jeszcze prawka ()-:

Gdy oficjalnie pokazałem po kilku tygodniach prawo jazdy Ojcu, wręczył mi kluczyki do Jawki. Jeździłem na niej namiętnie do technikum i po okolicy. Nigdy nie przekroczyłem na niej 120 km/h, bo się bałem, trzęsła się już wtedy strasznie, a nie miałem owiewki, więc i wiatr dawał popalić.

Zaliczyłem na niej raz kolizję parkingową z Dużym Fiatem, skończyło się na szczęście na podrapanym piszczelu.

Kiedyś z kumplem - pozdro Ociec - wybraliśmy się nią do Bytomia kupić wzmacniacz Unitry. Niby nic takiego, ale to był styczeń i jakieś + 5 chyba wtedy było zaledwie. A w tamtych czasach mój strój motocyklowy ograniczał się do zwykłej kurtki skórzanej, zwykłych rękawic w jakich chodzi się po ulicy i jedynie profesjonalnego pasa nerkowego. Gdy zsiadałem z moto, nie byłem w stanie ruszyć palcami, dramat, skończyło się 2-tygodniową anginą.

Po 2 latach wyjechałem na studia i niestety, po kilku miesiącach przestanych w garażu, sprzedałem Jawę z przebiegiem chyba z 2 tys. km. Szkoda jej było, ale miała w perspektywie 5-letni postój w garażu, więc... wymieniłem moto na super wzmacniacz Technics'a!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz