"Tylko zachowuj się w trakcie tego weekendu, bo to wszystko
ludzie na poziomie, lekarze, architekci, biznesmeni z Warszawy,
żebyś mi wstydu nie przyniósł!" słyszę od swojej kobiety. O kurde, na co ja
się dałem namówić? 2 dni z kasiastymi sztywniakami, jak ja
to wytrzymam? No ale powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B.
Jakoś to będzie..

Pierwszy raz jestem w Tresnej nad Jeziorem Żywieckim. No jest przepięknie! Hotel z cudnym widokiem na jezioro. Podałbym link, ale obsługa była fatalna, więc nie będę polecał ich na nocleg.
Od razu na starcie jestem wnerwiony. Przyjechaliśmy na miejsce a 50-latkowie pojechali sobie gdzieś na swoich lśniących chopperach i zabrali klucz do naszego pokoju. No dobra, to się im oberwie. Jedziemy!
Trochę pobłądziliśmy, bo oczywiście teściu nie podał najprostszej drogi ale najładniejszą (-; W końcu wbijamy do Kocierza, a oni mówią że już wypili kawę i trzeba wracać do hotelu robić grilla. No dobra, miałem się zachowywać, to grzecznie witam się z ekipą.
Od razu jest pełen zdziw! Gdzie te choppery?? Są tylko 2, a reszta to rasowe turystyki: Kawasaki GTR 1400, Triumph Tiger 1050, Suzuki DL 650, Bmw RT 1200. No jest czad!

Przejeżdżając przez okolice budzimy respekt lokalsów. W drodze do hotelu jeszcze skromne zakupy, jakieś 7-8 browarów na grilla, chipsy etc. Kucharze biorą się za grilla, część gra w piłkę, a ja sączę jedne zimne piwko za drugim. No i zaczyna się...
Leci pierwszy kawał, drugi, dziesiąty, setny, o co kaman? Gdzie te sztywniakami z Warszawy, z którymi miałem spędzić nudny weekend? To jest najbardziej jajcarska banda, z jaką imprezowałem od czasu studiów chyba. Fakt, że jestem prawie najmłodszy, ale poziomem wariactwa i luzu, to im do pięt nie dorastam..
Szkoda tylko, że w ramach swojego kawalarstwa stwierdzili, iż jednak nie będę dziś w nocy bzykał i dostajemy do pokoju współlokatora. Ten żart nie jest śmieszny ) - :
Jedzonko jest pycha. Imprezka leci czadowo. Po którymś z kolei browarze ledwo już kontaktuję. Czas iść spać.
To była trudna noc. Człowiek na bani zawsze ma ochotę na sex, do tego taka laska leży obok, a ja nic nie mogę zdziałać bo nie jesteśmy sami w pokoju. Przypominają mi się studia, gdy Ociec z drugiego końca pokoju w akademiku darł się na mnie i moją dziewczynę, abyśmy wreszcie skończyli się bzykać, bo on chce już spać (-:
No cóż dziś z konieczności idziemy grzecznie spać jak małżeństwo z 20-letnim stażem..
Nazajutrz wszyscy udają, że nie wiedzą o co kaman?! Dobrze, że choć Łysy miał na tyle honoru, że przeprosił za wszystko. Ruszamy na kawę do Wisły.

Ktoś mówi, że w Ustroniu jest takie mini muzeum motocykli Rdzawe Diamenty, które warto odwiedzić. Dajemy.

Ja pożyczam od Łysego GTR'a i robię sobie jazdę testową. No w końcu jest on jednym z faworytów na mojej liście następców Bandita. Niestety nie podoba mi się pozycja za kierownicą, leżę bardziej niż na Bandziorze. Nie czuć też tej mocy, zbiera się raczej ospale. Za to osłona przed wiatrem jest rewelacyjna, duża szyba regulowana elektrycznie. Można by jeździć w t-shircie i nie było by zimno nawet poniżej 20 stopni, nic nie wieje. Ale wrażenie generalne mam jednak negatywne, GTR wydaje mi się takim moto dla emeryta i raczej wpada z listy kolejnych sprzętów.
Samo muzeum bardzo malutkie, dosłownie kilkanaście motocykli i silników. Koleś je prowadzący prawdziwy pasjonat. Dla bikerów wejście gratis.

Dobra, czas pożegnać się z ekipą. Rozjeżdżamy się w trzech różnych kierunkach: Opole, Warszawa i Lublin. To był miły weekend!
Ponieważ jest dopiero południe, lecimy sobie jeszcze w dwójkę na niedzielną kawkę do Otmuchowa..

Fajny to był weekend, oj fajny.. Super ekipa, szkoda tylko że z wiadomych powodów już z nimi nie pojeżdżę..

Pierwszy raz jestem w Tresnej nad Jeziorem Żywieckim. No jest przepięknie! Hotel z cudnym widokiem na jezioro. Podałbym link, ale obsługa była fatalna, więc nie będę polecał ich na nocleg.
Od razu na starcie jestem wnerwiony. Przyjechaliśmy na miejsce a 50-latkowie pojechali sobie gdzieś na swoich lśniących chopperach i zabrali klucz do naszego pokoju. No dobra, to się im oberwie. Jedziemy!
Trochę pobłądziliśmy, bo oczywiście teściu nie podał najprostszej drogi ale najładniejszą (-; W końcu wbijamy do Kocierza, a oni mówią że już wypili kawę i trzeba wracać do hotelu robić grilla. No dobra, miałem się zachowywać, to grzecznie witam się z ekipą.
Od razu jest pełen zdziw! Gdzie te choppery?? Są tylko 2, a reszta to rasowe turystyki: Kawasaki GTR 1400, Triumph Tiger 1050, Suzuki DL 650, Bmw RT 1200. No jest czad!

Przejeżdżając przez okolice budzimy respekt lokalsów. W drodze do hotelu jeszcze skromne zakupy, jakieś 7-8 browarów na grilla, chipsy etc. Kucharze biorą się za grilla, część gra w piłkę, a ja sączę jedne zimne piwko za drugim. No i zaczyna się...
Leci pierwszy kawał, drugi, dziesiąty, setny, o co kaman? Gdzie te sztywniakami z Warszawy, z którymi miałem spędzić nudny weekend? To jest najbardziej jajcarska banda, z jaką imprezowałem od czasu studiów chyba. Fakt, że jestem prawie najmłodszy, ale poziomem wariactwa i luzu, to im do pięt nie dorastam..
Szkoda tylko, że w ramach swojego kawalarstwa stwierdzili, iż jednak nie będę dziś w nocy bzykał i dostajemy do pokoju współlokatora. Ten żart nie jest śmieszny ) - :
Jedzonko jest pycha. Imprezka leci czadowo. Po którymś z kolei browarze ledwo już kontaktuję. Czas iść spać.
To była trudna noc. Człowiek na bani zawsze ma ochotę na sex, do tego taka laska leży obok, a ja nic nie mogę zdziałać bo nie jesteśmy sami w pokoju. Przypominają mi się studia, gdy Ociec z drugiego końca pokoju w akademiku darł się na mnie i moją dziewczynę, abyśmy wreszcie skończyli się bzykać, bo on chce już spać (-:
No cóż dziś z konieczności idziemy grzecznie spać jak małżeństwo z 20-letnim stażem..
Nazajutrz wszyscy udają, że nie wiedzą o co kaman?! Dobrze, że choć Łysy miał na tyle honoru, że przeprosił za wszystko. Ruszamy na kawę do Wisły.

Ktoś mówi, że w Ustroniu jest takie mini muzeum motocykli Rdzawe Diamenty, które warto odwiedzić. Dajemy.

Ja pożyczam od Łysego GTR'a i robię sobie jazdę testową. No w końcu jest on jednym z faworytów na mojej liście następców Bandita. Niestety nie podoba mi się pozycja za kierownicą, leżę bardziej niż na Bandziorze. Nie czuć też tej mocy, zbiera się raczej ospale. Za to osłona przed wiatrem jest rewelacyjna, duża szyba regulowana elektrycznie. Można by jeździć w t-shircie i nie było by zimno nawet poniżej 20 stopni, nic nie wieje. Ale wrażenie generalne mam jednak negatywne, GTR wydaje mi się takim moto dla emeryta i raczej wpada z listy kolejnych sprzętów.
Samo muzeum bardzo malutkie, dosłownie kilkanaście motocykli i silników. Koleś je prowadzący prawdziwy pasjonat. Dla bikerów wejście gratis.

Dobra, czas pożegnać się z ekipą. Rozjeżdżamy się w trzech różnych kierunkach: Opole, Warszawa i Lublin. To był miły weekend!
Ponieważ jest dopiero południe, lecimy sobie jeszcze w dwójkę na niedzielną kawkę do Otmuchowa..

Fajny to był weekend, oj fajny.. Super ekipa, szkoda tylko że z wiadomych powodów już z nimi nie pojeżdżę..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz