środa, 2 września 2015

no i nie wiedzieć kiedy Zygzak zrobił 10.000 km (-:

Tak, tak, to dopiero 4 miesiące, a Kawasaki ma już na liczniku...




Te 10 tysięcy kilometrów było ekstra, wciąż trwa moja fascynacja Zygzakiem. Odwiedziłem w międzyczasie tor w Ułężu, 2 razy Chorwację, raz Bałtyk, kilka razy Wielkopolskę i chyba z raz Warszawę.

Co mnie najbardziej zaskoczyło, to komfort jazdy. Obawiałem się, że skoro jest to jednak motocykl mega sportowy, będzie niewygodny na długie trasy. Jednak nic innego! ZZR jest wielki, długi i niski, przez co można się na nim wygodnie rozłożyć. Dokładnie tak jak go opisali koledzy z RPA, to w 2012 był najlepszy na rynku motocykl sportowo - turystyczny! Co prawda minęły od tego czasu 3 lata, ale de facto dalej nie ma na rynku sprzętu, który jednocześnie dawałby takie osiągi, a z drugiej możliwość zrobienia trasy nad Adriatyk na 1 strzał.

Wiem, jest nowa Haybausa, ale mi ona nie pasuje. Jest co prawda piękna, fakt, ładniejsza od Zygzaka, ale jeździłem nią i nie jest to wg mnie wygodny motocykl. Poza tym nawet ta najnowsza Hayka ma co prawda ABS, ale ciągle nie ma kontroli trakcji, nie nadaje się zatem na długie trasy.

Jest nowe BMW S1000XR czy nowa Multistrada, no tak. Beemą nie jeździłem, ale cena i tak ją dyskwalifikuje, a Ducati? Wiadomo, kiedyś... za 5, ...może 10 lat, kupię sobie Multistradę, na bank!

Ale na dzień dzisiejszy ZZR wg mnie nie ma dla siebie konkurencji. No bo na którym sprzęcie może przejechać w ciągu dnia 1,5 tys. km, dając od czasu do czasu w palnik pochłaniając asfalt z astronomicznymi 299 km/h na prędkościomierzu?

Co będzie zatem po Zygzaku? Może inżynierowie z Tokyo włożą wreszcie silnik 1441 cm3 do modelu GTR i powstanie meeeega wielki i szybki turysta (-:



Wczoraj zrobiłem pierwszy duży przegląd, filtry, oleje i kontrola całego sprzętu. Jedyne co wyszło w trakcie, to dokręcenie łożyska główki ramy, może od tego pojawiała się szima, którą pierwotnie przypisałem założeniu kufra centralnego? Zobaczymy. Koszt 348 zł, więc całkiem spokojnie. Ponieważ to była moja pierwsza wizyta w tym serwisie, od razu pojechałem skontrolować czy ciśnienie w oponach też sprawdzili?



Wszystko było ok. Ale jakież mnie spotkało zdziwienie, gdy wstawiając ZZR'a do serwisu, zastałem tam mojego Bandita, którego nowy właściciel też dał na przegląd ()-: Niestety on robi roczny przegląd, bo na liczniku od zeszłej jesieni przybyło zaledwie 1.000 km. No cóż, nie każdy ma takiego świra jak ja (-;

Po przeglądzie udałem się na jazdę testową. Przy okazji zaliczyłem pyszną cielęcinkę po Mediolańsku w Stone Henge.



Stare dzielnice Sosnowca w zachodzącym słońcu nawet nie wyglądały tak źle, jak na co dzień.



No cóż, dziś przyszła jesień pełną gębą. Gdy rano biegałem po parku, ekipy w pomarańczowych uniformach wywoziły już ciężarówki pełne liści. Zimno się zrobiło, za chwilę będą pierwsze przymrozki, ciekawe czy w tym roku jeszcze gdzieś pojadę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz