wtorek, 10 marca 2015

zakup nowego sprzętu - cz. 3

test Kawasaki Versys 1000 Grand Tourer '15

 


Jak mówiłem szok spowodowany rynkiem moto używanych sprowadził mnie ponownie do opcji zakupu nowego sprzętu. Tym razem wziąłem dziś w obroty najnowszy model Kawasaki Versys 1000



Trzeba przyznać ze Versys wreszcie nie jest brzydki. Ba, jest chyba jednym z ładniejszych sprzętów turystycznych na rynku. Mi osobiście bardzo podoba się w tym pomarańczowym kolorze. Zielony pewnie byłby jeszcze piękniejszy, ale na razie nie ma zielonego w ofercie. 650-ka jest dostępna również w takiej żółtej cytrynie i wygląda super, ale duży Versys jest tylko pomarańczowy, czarny lub biały. Gdy tylko parę miesięcy temu zobaczyłem reklamę nowego Versysa byłem zachwycony. Rumunia - gdzie byłem rok temu - piękne widoki i sprzęty, no bajka (-:

Dobra moto jest ładne, w wersji Grand Tourer ma 3 malowane kufry, wskaźnik biegów, crash pady, gniazdo zapalniczki, hand bary i halogeny. Brakuje tylko grzanych manetek. Do testu ściągnąłem boczne kufry, by w korkach było łatwiej.

A jak jeździ Kawasaki? Jestem drugą osobą, która bierze go na jazdę testową. Moto ma prawie 200 km zrobione, czyli śliska warstwa z opon raczej już zniknęła, będzie można poszaleć ((-:



Zacznijmy od tego, że wg mnie Kawasaki popełniło błąd zbliżony do Suzuki, zostawiając silnik 1000 cm3. Ale Kawasaki można to wybaczyć, bo mają w ofercie GTR 1400, za to Suzuki strzeliło sobie samobója z nowym Vstromem 1000. Testowałem go rok temu, wiem co mówię.

Dobra, wracamy do Versysa 1000. Pozycja za kierownicą idealna, kręgosłup nie będzie nas bolał nawet po 1000 km. Silnik jest cichy, niestety wydech też. Pierwsze zatem co kupujemy do nowego Kawasaki, to grzane manetki, drugie wydech dobrej firmy.

Jedynka i w drogę. Biegi wchodzą dziwnie, tak jakby był zbędny luz pod nogą, trzeba się przyzwyczaić. Kilka razy gaśnie mi na światłach, jakoś sprzęgła też nie mogę wyczuć. W korku trochę przeszkadzają bardzo szerokie lusterka, trzeba uważać. To dziwne, bo nie są duże, ale po prostu niskie i szeroko w boki sięgają, no wiecie o co chodzi, coś jak w MV Agusta Rivale.

Daję na autostradę. Do 200 km/h idzie fajnie, potem niestety klops. Gdzieś koło 207 moto wpada w szimę, raz za razem próbuję jechać szybciej, ale się nie da. Max jaki uzyskałem to 211 km/h ale - za przeproszeniem - srałem w majtki ze strachu, tak rzucało kierownicą. A ja naprawdę boję się tylko rollercoastera, więc Versys albo ma jakąś wadę fabryczną albo coś było nie tak z oponami/kołami? Generalnie dyskwalifikująca porażka!

Po powrocie okazało się, że pracownicy salonu Kawasaki Delta Plus w Chorzowie nawet sami na nim jeszcze nie jechali!? No jak można dać klientowi moto na jazdę testową, skoro się go na drodze samemu nie sprawdziło?

Za to hamulce Versysa są bez zarzutu. ABS parę razy odpalił, natomiast KTRC nie miało okazji do interwencji, może dlatego że przez tę szimę jechałem jak na mnie wolno i bardzo ostrożnie.

Jeśli idzie o osłonę od wiatru, to sytuacja analogiczna do dużego Vstroma, tj. przy moim wzroście (187 cm) szyba w górnym położeniu kieruje cały strumień powietrza wprost na twarz. Szumy okropne, cała głowa wiruje na lewo i prawo. Obowiązkowa szyba turystyczna z deflektorem albo jazda w najniższym położeniu szyby i branie strumienia powietrza na klatę. Za to w Suzuki przynajmniej szybę można było regulować w 3 położeniach w trakcie jazdy, a w Kawasaki niestety trzeba się zatrzymać i podejść od przodu do motocykla, bo tam są 2 pokrętła do regulacji. Widać je dobrze na zdjęciu:



Aha, jeszcze dwa słowa o wskaźniku biegów. Jest on dokładany tylko do wersji Grand Tourer i nie znajduje się na głównym wyświetlaczu, tylko trochę z dołu, po prawej, dziwne. Ma też inny kolor podświetlenia, taki czerwony, podczas gdy kokpit chyba jest taki standardowy szaro-czarny, z tego co pamiętam. Ale to nie przeszkadza, no chyba że w nocy ten jaskrawy czerwony będzie po oczach dawał? Nie wiem, bo jazdę miałem w południe przy pełnym słońcu (a było już na Śląsku + 14 stopni). Chodzi o to, że wskaźnik gaśnie w trakcie wysprzęglenia i podaje ponownie bieg nie gdy go zmienimy, ale dopiero gdy puścimy ponownie sprzęgło i moc pójdzie na koło. Wynika to ponoć z tego, że wskaźnik czyta obroty koła i na tej podstawie podaje nr biegu. Pal licho jak coś działa, mnie to nie interesuje, ma działać i tyle. Ale podstawową funkcją wskaźnika biegów powinno być to, abym nie musiał w głowie liczyć, na który bieg właśnie zmieniłem. A ten system zastosowany w Versysie właśnie tak działa. Pokazuje dopiero gdy się puści klamkę i moto ciągnie do przodu. A to jak moto ciągnie na już zapiętym biegu, mi osobiście wystarcza bym wiedział który to jest? To po co mi wskaźnik biegów, skoro i tak muszę liczyć w głowie czy zmieniłem tylko 1, 2 czy może 3 biegi od razu? Bez sensu.

Konkludując, nowy model Kawasaki nie spełnił moich oczekiwań i niestety niniejszym wypada z listy potencjalnych następców Bandita, a szkoda bo ładnie na nim wyglądałem (-;

Jeśli natomiast potencjalny kupiec i tak nie będzie przekraczał 200 km/h, to jest to bardzo ładny sprzęt do dalekiej turystyki, ale go nie kupuj, no chyba że jesteś kobietą i zwracasz uwagę tylko na wygląd. Jeśli zaś jesteś facetem, to idź lepiej do Suzuki i ponegocjuj cenę na DL 1000, zaoszczędzisz ok. 10.000 zł a dostaniesz to samo, tylko brzydkie, za to bez ryzyka szimy i z normalnym wskaźnikiem biegów!

Na koniec uwaga na temat salonu. Osobiście sugeruję omijać ich szerokim łukiem. Dlaczego?
- po pierwsze dali mi moto, którego sami nie sprawdzili!
- lusterko było niedokręcone, latało sobie jak chciało!!
- najgorsze jest jednak to, że aby dostać moto na jazdę, musiałem zostawić 5.ooo zł kaucji!!! Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją )-:

Nie wróżę im świetlanej przyszłości niestety z takim podejściem do klienta, który chce wydać ponad 50.000 zł na nowy sprzęt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz