Pewnie się zastanawiacie, dlaczego tak długo milczałem?
Wiadomo, po pierwsze była zima, a mój blog ma charakter
typowo podróżniczy i gdy nie jeżdżę na moto, to nie mam o
czym pisać )-:
Natomiast po drugie, miałem kłopot natury moralnej. W rozwiązaniu problemu pomogła mi niechcący frojlajn Merkel i ta cała Europejska „otwartość”, dzięki której wpuściliśmy do Europy potok Islamistów z Afryki. Konsekwencją tego były niedawne zamachy w Brukseli i pewnie to jeszcze nie koniec tego całego zła, które nas spotka z rąk wyznawców proroka.

Znam osobę z mojego bliskiego kręgu, która właśnie z tego lotniska w Brukseli często korzysta, więc wiem co mówię. Ale czy to co się stało, ma mnie zmusić abym nigdy więcej nie wsiadł do samolotu czy metra w dużym mieście? Czy 11 września 2001 spowodował, że nigdy więcej nie odwiedzę USA? NIE! NIE!! I jeszcze raz NIE!!! Byłem i w Brukseli, i w Paryżu i w Nowym Jorku i pewnie nie raz tam jeszcze będę. Nie pozwolę aby to, co robią inni w swojej ślepej nienawiści, zmieniło moje podejście do życia. I choć słyszę od wielu osób pytania „Czy mam jechać na weekend do Berlina? A jak coś się stanie?”, to ja taki nie jestem i nie będę. Dlatego właśnie za chwilę kupuję bilet i już w czerwcu ponownie będę spacerował na Manhattanie.
Właśnie dlatego piszę dalej bloga. Bo to jest mój blog i moje życie! I dopóki swoją postawą nie robię innym krzywdy, to wara ode mnie!
Kilka tygodni temu kolega kupił swój 1-szy motocykl, nota bene b.fajne Suzuki GSR 600, i poprosił bym mu odsprzedał ciuchy, bo szkoda mu wydać na nowe ubrania prawie tyle samo, co dał za motocykl. Zgodziłem się, ale po przymiarce okazało się, że ciuchy są bądź za duże, bądź zbyt zniszczone.
Na ten przykład kolega b.słusznie stwierdził, że mam już tak porysowaną szybkę w kasku, że trzeba by ją od ręki wymienić na nową. Do transakcji więc nie doszło, ale z kaskiem dostałem olśnienia.
Fakt, przecież ja już ledwo co widzę przez tę szybę. Wykonałem kilka telefonów po Śląskich dealerach Shoei i tego samego dnia w Yamaha Jaw Moto Katowice czekały na mnie do wyboru 2 szybki CNS-1 dedykowane mojemu już lekko leciwemu Netoec’woi. Zdecydowałem się na lustrzankę z odcieniem niebieskim, aby grała z błękitnym odcieniem Zygzaka.

No i przyszła Wielkanoc 2016, piękna pogoda, nic tylko rozpocząć sezon! Jeszcze tylko wojna na jajka..

kolejny kawałek ciasta..

no i w drogę..
Jak widać Zygzak po 1-szym sezonie ma na liczniku jedynie 10.935 km.

Oj wstyd mi za taki słaby wynik, wstyd, to połowa tego, co robiłem rocznie Bandziorem ()-:
W garażu pustki, wszyscy gdzieś na wyjeździe, podniecony jak dzika świnia ściągam pokrowiec i dosiadam moje Kawasaki. Długo stało, więc lepiej dobrze je rozgrzać przed 1-szą przejażdżką, wytaczam się więc przed garaż i staję w wiosennym słońcu.

Wkładam kluczyk, bestia miga do mnie oczkami na konsoli, dotykam zapłonu i…………. 1441 cm3 w ułamku sekundy zaczyna pochłaniać PB95 z baku i zmieniać ją na niebieski dym wylatujący z 2 ogromnych wydechów. Tak, tak, oto jest Japońska technologia! Moto po ponad 3 miesiącach stania pod ścianą garażu odpala, jakby było tam postawione wczoraj. Poezja. Zaczynam się ubierać, spoglądając na tę piękną maszynę, która co prawda troszkę zakurzona, ale i tak lśni w słońcu. Jedynka – ach, cóż to jest za przepiękny dźwięk, gdy wbijasz bieg po tylu miesiącach posuchy, no coś mega! W drogę….. wprost na najbliższy Orlen sprawdzić ciśnienie oczywiście.

Przez zimę zeszło z obu opon po 0.3 atmosfery, w normie. Już w drodze tutaj mijam pierwszych bajkerów, głodnych nowego sezonu.

Dobijam ciśnienie do 2.9, odpalam Yanosika i w drogę na Wiślankę. Jeszcze w Katowicach stoi 1-szy patrol z suszarką, no tak, koniec świąt, będzie ich więcej, trzeba więc uważać. Ale równie ostrożnym trzeba być na drodze, bo dziś będzie sporo niedzielnych kierowców oraz kobiet, które będą brały na siebie obowiązek odwożenia do domu po rodzinnych imprezach, swoich wypitych mężczyzn.
Ależ to jest piękne uczucie, brać zakręty Zygzakiem po tak długiej przerwie. Chwila moment i jestem już w Skoczowie. Szkoda tylko, że akurat tutaj ustawiło się najwięcej psów z suszarkami, bo wszyscy jadą wolno i przy takim natężeniu ruchu, nie ma przyjemności w tych zakrętach tuż przed Skoczowem, szkoda. Robię zatem szybką nawrotkę i daje zuruck nach Żory. W McD jak zwykle tłumy.

Gdy tylko parkuję Zygzaka, podchodzi do mnie kolega i pyta czy to jest ZZR 1400, jak się jeździ, czy warto etc.? Chyba wiecie jak odpowiedziałem na te wszystkie pytania. Wiadomo, Zygzak to petarda i moto bliskie ideałowi (-: Facet tak się najarał, że mu nawet pozwoliłem usiąść i poczuć jak kierownica Kawasaki świetnie leży w dłoniach!
Szybkie lody i lecę do domu..

To było miłe popołudnie, ale takie kręcenie się wokół komina mnie nie jara. Ja po prostu jak nie zrobię tysiąca dziennie, to źle się z tym czuję i wolę moto z garażu nie wyciągać.
No, to od dziś, śledzimy intensywnie prognozy pogody, bo wiadomo…… Chorwacja czeka!!!
Natomiast po drugie, miałem kłopot natury moralnej. W rozwiązaniu problemu pomogła mi niechcący frojlajn Merkel i ta cała Europejska „otwartość”, dzięki której wpuściliśmy do Europy potok Islamistów z Afryki. Konsekwencją tego były niedawne zamachy w Brukseli i pewnie to jeszcze nie koniec tego całego zła, które nas spotka z rąk wyznawców proroka.

Znam osobę z mojego bliskiego kręgu, która właśnie z tego lotniska w Brukseli często korzysta, więc wiem co mówię. Ale czy to co się stało, ma mnie zmusić abym nigdy więcej nie wsiadł do samolotu czy metra w dużym mieście? Czy 11 września 2001 spowodował, że nigdy więcej nie odwiedzę USA? NIE! NIE!! I jeszcze raz NIE!!! Byłem i w Brukseli, i w Paryżu i w Nowym Jorku i pewnie nie raz tam jeszcze będę. Nie pozwolę aby to, co robią inni w swojej ślepej nienawiści, zmieniło moje podejście do życia. I choć słyszę od wielu osób pytania „Czy mam jechać na weekend do Berlina? A jak coś się stanie?”, to ja taki nie jestem i nie będę. Dlatego właśnie za chwilę kupuję bilet i już w czerwcu ponownie będę spacerował na Manhattanie.
Właśnie dlatego piszę dalej bloga. Bo to jest mój blog i moje życie! I dopóki swoją postawą nie robię innym krzywdy, to wara ode mnie!
Kilka tygodni temu kolega kupił swój 1-szy motocykl, nota bene b.fajne Suzuki GSR 600, i poprosił bym mu odsprzedał ciuchy, bo szkoda mu wydać na nowe ubrania prawie tyle samo, co dał za motocykl. Zgodziłem się, ale po przymiarce okazało się, że ciuchy są bądź za duże, bądź zbyt zniszczone.
Na ten przykład kolega b.słusznie stwierdził, że mam już tak porysowaną szybkę w kasku, że trzeba by ją od ręki wymienić na nową. Do transakcji więc nie doszło, ale z kaskiem dostałem olśnienia.
Fakt, przecież ja już ledwo co widzę przez tę szybę. Wykonałem kilka telefonów po Śląskich dealerach Shoei i tego samego dnia w Yamaha Jaw Moto Katowice czekały na mnie do wyboru 2 szybki CNS-1 dedykowane mojemu już lekko leciwemu Netoec’woi. Zdecydowałem się na lustrzankę z odcieniem niebieskim, aby grała z błękitnym odcieniem Zygzaka.

No i przyszła Wielkanoc 2016, piękna pogoda, nic tylko rozpocząć sezon! Jeszcze tylko wojna na jajka..

kolejny kawałek ciasta..

no i w drogę..
Jak widać Zygzak po 1-szym sezonie ma na liczniku jedynie 10.935 km.

Oj wstyd mi za taki słaby wynik, wstyd, to połowa tego, co robiłem rocznie Bandziorem ()-:
W garażu pustki, wszyscy gdzieś na wyjeździe, podniecony jak dzika świnia ściągam pokrowiec i dosiadam moje Kawasaki. Długo stało, więc lepiej dobrze je rozgrzać przed 1-szą przejażdżką, wytaczam się więc przed garaż i staję w wiosennym słońcu.

Wkładam kluczyk, bestia miga do mnie oczkami na konsoli, dotykam zapłonu i…………. 1441 cm3 w ułamku sekundy zaczyna pochłaniać PB95 z baku i zmieniać ją na niebieski dym wylatujący z 2 ogromnych wydechów. Tak, tak, oto jest Japońska technologia! Moto po ponad 3 miesiącach stania pod ścianą garażu odpala, jakby było tam postawione wczoraj. Poezja. Zaczynam się ubierać, spoglądając na tę piękną maszynę, która co prawda troszkę zakurzona, ale i tak lśni w słońcu. Jedynka – ach, cóż to jest za przepiękny dźwięk, gdy wbijasz bieg po tylu miesiącach posuchy, no coś mega! W drogę….. wprost na najbliższy Orlen sprawdzić ciśnienie oczywiście.

Przez zimę zeszło z obu opon po 0.3 atmosfery, w normie. Już w drodze tutaj mijam pierwszych bajkerów, głodnych nowego sezonu.

Dobijam ciśnienie do 2.9, odpalam Yanosika i w drogę na Wiślankę. Jeszcze w Katowicach stoi 1-szy patrol z suszarką, no tak, koniec świąt, będzie ich więcej, trzeba więc uważać. Ale równie ostrożnym trzeba być na drodze, bo dziś będzie sporo niedzielnych kierowców oraz kobiet, które będą brały na siebie obowiązek odwożenia do domu po rodzinnych imprezach, swoich wypitych mężczyzn.
Ależ to jest piękne uczucie, brać zakręty Zygzakiem po tak długiej przerwie. Chwila moment i jestem już w Skoczowie. Szkoda tylko, że akurat tutaj ustawiło się najwięcej psów z suszarkami, bo wszyscy jadą wolno i przy takim natężeniu ruchu, nie ma przyjemności w tych zakrętach tuż przed Skoczowem, szkoda. Robię zatem szybką nawrotkę i daje zuruck nach Żory. W McD jak zwykle tłumy.

Gdy tylko parkuję Zygzaka, podchodzi do mnie kolega i pyta czy to jest ZZR 1400, jak się jeździ, czy warto etc.? Chyba wiecie jak odpowiedziałem na te wszystkie pytania. Wiadomo, Zygzak to petarda i moto bliskie ideałowi (-: Facet tak się najarał, że mu nawet pozwoliłem usiąść i poczuć jak kierownica Kawasaki świetnie leży w dłoniach!
Szybkie lody i lecę do domu..

To było miłe popołudnie, ale takie kręcenie się wokół komina mnie nie jara. Ja po prostu jak nie zrobię tysiąca dziennie, to źle się z tym czuję i wolę moto z garażu nie wyciągać.
No, to od dziś, śledzimy intensywnie prognozy pogody, bo wiadomo…… Chorwacja czeka!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz