poniedziałek, 1 czerwca 2015

moto rybka na Wiślance

Wraca człowiek umęczony do domu z roboty ok 18.oo, a tu słońce świeci, jest jakieś + 25 stopni, tak to chyba lato (-: Wyjścia nie było, Zygzaka czas z garażu wyciągnąć..



Dzwonię do Ciżuka jeszcze z roboty i słyszę "aaaa u mnie chyba padać będzie". Dzwonię teraz drugi raz "eeeeeeeee po dzieciaka muszę jechać, a w końcu nawet nie pada". Dobra, jedziemy solo gdzieś na kolacyjkę.



Kurs wziąłem na Wiślankę czyli DK81, bak pełny, można odkręcać manetę.

Wiślanka to taka chyba kultowa trasa dla motocyklistów ze Śląska. Jest 2-pasmówką, choć co skrzyżowanie to światła, trzeba też uważać na fotoradary, ale tutaj nieodzowny Yanosik odpalony w słuchawkach. Najważniejsze są jednak zakręty, których jest sporo, szczególnie za Skoczowem. I są to szybkie zakręty, które przy odpowiedniej technice można pokonywać z prędkościami 3 x przekraczającymi dozwolone znakami 70 km/h. Na szczęście nikt już tak od zmiany przepisów nie jeździ (-;

Zatem i ja grzecznie mknę sobie 70-ką po tych winklach. Co ja piszę, 70-ką? Chyba 80-ką, no bo te 10% można mieć przecież w zapasie ((-; Co ja piszę, 80-ką? Chyba.. no właśnie, niech pozostanie to moją słodką tajemnicą, w każdym bądź razie było ostro. .

W Skoczowie oczywiście nawrót na ślimaku, bo troszkę za późno aby aż do Wisły gonić. Z powrotem było już mega ostro, nawet na jednym z lewych zakrętów, poczułem że życie jest bardzo krótkie, ale obiecuję, że 3 z przodu nie było ()-:

Zresztą gdy jeżdżę takim drogami, ustawiam mapę silnika na "L" (low), wtedy Zygzak ma ok. 150 KM. Tylko na autostradach pozwalam sobie na mapę "F" (full) i ogarnianie tych 200 kucyków. Jedzie się pięknie, choć ruch spory i mimo iż mam tylko bieliznę + skórę, jest mi gorąco. Dojeżdżam do łowiska w Zbytkowie.



Przejeżdżałem tędy wiele razy, ale po raz pierwszy się zatrzymuję. W weekendy jest tu zawsze pełno ludzi, dziś puściutko. Wbijam na tarasik i zamawiam pstrąga:



Uwielbiam ryby, ta też nie była zła, choć nie umywa się niestety do grillowanych pstrągów w Moszczance. Ale w tygodniu trudno znaleźć czasy aby pogonić 150 km w Góry Opawskie, zatem musi starczyć Zbytków. Można tutaj przyjeżdżać na wędkowanie, jest bardzo wiele stanowisk do moczenia kija. Wjazd kosztuje tylko 5 zł i potem dopłaca się za każdy kg złowionej ryby. Lepiej mieć swoją wędkę, bo do wypożyczenia są tylko trzy, a uwierzcie że w weekend to nie wystarczy.



Zatem zjadłem rybkę i czas w drogę powrotną..

Po drodze miałem dość fajny test hamulców, gdy dwukrotnie piesi nie za bardzo byli zdecydowani czy ryzykować spotkanie z 4-ocznym motocyklem zbliżającym się z prędkością światła i po zrobieniu pierwszego kroku, cofali się z przejścia na chodnik. Oczywiście za każdym razem spokojnie zatrzymywałem się przed przejściem, kontrolując tylko w lusterkach, czy nie sprzątnie mnie z tyłu jakiś zaspany kierowca tira ()-: Jeden dzieciak z wrażenia aż się na przejściu przewrócił, ale jego głowa była jeszcze na poziomie crash pada mniej więcej ((-;

Za Mikołowem zaliczyłem parenaście kropel deszczu, ale ogólnie uważam wyjazd za udany!

W domu, do 22.oo myłem zabite robale z nowej kurtki... potworna sprawa..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz